Nie zdradzam męża fizycznie, ale kocham innego wiec to tez zdrada. Nie wiem co mam zrobić, nie umiem po prostu odejść, nie wiem jak to zrobić. Nie chce zostawić męza dla innego mężczyzny, chce odejść dla siebie. Skoda mi tylko naszego wspaniałego dziecka, boje się ze po rozstaniu straci ono ojca, który teraz już się nim nie Z kolei w "Fakcie" Katarzyna w końcu opowiedziała, jak teraz wygląda jej życie. Nadal jest jej ciężko, ale są też "pozytywne" skutki zdrady męża. "Schudłam 14 kilo w niecałe 3 miesiące. ja tez mam poniekąd komentarz, te sytuacje ktora opisales Anakin doskonale znam z drugiej strony, jestem kochanka faceta ktory ma zone i dziecko, jest rozdarty i nie wie co robic, a przy tym cierpi ona i ja, wg mnie obojetnie czy jestem kochanka czy tez nie, facet powinien odejsc od zony jesli kocha inna, dlatego ze cierpia tu wszyscy, a jesli zdobyl sie na krok spotykania sie z inna a tym Vay Tiền Nhanh. Reading 6 minViews 3k. Zadzwoniła, gdy Daria była w pracy. Na ogół Daria nie odbiera telefonu, gdy dzwoni ktoś obcy, ale tutaj z jakiegoś powodu odebrała. Głos kobiety był asertywny i Daria pomyślała, że zaraz zaproponuje jej usługi medyczne lub nowy abonament na telefon. – Daria, nie rozłączaj się, proszę! Chciałbym się spotkać. Jestem kochanką Twojego męża… – Igora? – dopytała Daria, jakby miała jeszcze zapasowego męża. – Tak. Spotkajmy się, chcę porozmawiać. I Daria od razu wiedziała – to nie jest żart, to naprawdę kochanka jej męża. Ona to czuła. Daria podejrzewała to od około roku. Jest bardzo wrażliwą kobietą. Bez względu na to, jak bardzo mężczyzna się ukrywa, jak niedbale kłamie na temat spotkań z przyjaciółmi, nie tworząc doskonałego alibi, i bez względu na to, jak skrupulatnie kasuje całą korespondencję w telefonie – kobieta czuje wszystko, nawet na poziomie zapachu. Nic się przed nią nie ukryje. – Dobrze – odpowiedziała Daria. – Dziś wieczorem, o szóstej. Nie będę miała dużo czasu. Przyjechała do kawiarni pięć minut za wcześnie, za co się przeklinała. Ale było chłodno, nie mogła chodzić, udając, że się beztrosko spóźnia. Weszła do środka. I natychmiast ją zobaczyła. Daria od razu wiedziała, że to ona, choć nigdy nie spotkała tej kobiety. – Młodsza – pomyślała. – Ale za to jaka blada… Jej włosy są rozjaśnione, a ręce wychudzone. I o co chodzi z tym tanim strojem? Wstała i uśmiechnęła się. – Dziękuję, że przyszłaś! Napijemy się czegoś? Daria uznała, że spouchwalanie się z kochanką męża będzie całkowicie wulgarne i nie do zniesienia, ale co tam… – Napiję się herbaty. Albo kawy… Albo nie, herbaty. Dobra, niech będzie wino. – Jesteś bardzo ładna – powiedziała kochanka męża. – Dziękuję… Czego chciałaś? Nie mam zbyt wiele czasu, muszę jeszcze zrobić angielski z córką. – To wszystko mnie męczy. To dla mnie bardzo trudne. („Czy Ty zwariowałaś, dziewczyno?” – pomyślała Daria – „To dla niej trudne!”). Kobieta zaczęła tłumaczyć. Miała w sobie prostotę, którą Daria mogłaby polubić, gdyby nie ta cała sytuacja. Zaczęła tłumaczyć, że jest uczciwa, nie może żyć w zakłamaniu, że numer Darii dyskretnie spisała z telefonu Igora i postanowiła się spotkać, porozmawiać. – Więc czego chcesz? – zapytała Daria. – Chcę, byś wiedziała o mnie. Tak jest sprawiedliwie. – To urocze. Może nie powinnaś była mieć romansu z żonatym mężczyzną. To byłoby bardziej sprawiedliwe! – Daria, musisz zrozumieć… Miłość to nie jest coś, co można kontrolować. – O, dokładnie to! – Czy kochasz Igora? Niebezpieczne pytanie. Daria nie powinna była na nie odpowiadać. Na szczęście podszedł kelner z winem, nastąpiła potrzebna przerwa. Daria rozumowała szybko. Dlaczego jakaś blada dziewczyna, z którą romansuje mój mąż – dlaczego ona śmie ją o to pytać. Dlaczego Daria w ogóle tutaj się pojawiła? (Wszystko to opowiedziała mi później, jako starej przyjaciółce). – Miłość? – zapytała uparcie po raz kolejny. – Dobrze. Zaczekaj. – Daria postanowiła kontynuować. – Zapytam. To też jest sprawiedliwe. Chcesz, żebym pozwoliła mu odejść do Ciebie, bo jesteś zakochana? – Myślę, że to byłoby słuszne. On Cię nie kocha. Przepraszam… – Tak Ci powiedział? – Oczywiście. To nie jest tak, że ja to zmyślam. A Igor… Wiesz, że on może to ciągnąć latami. Mężczyźni są strasznie niezdecydowani w takich sytuacjach. – Dokładnie! – Daria uśmiechnęła się. – Czasami są po prostu mięczakami. A my decydujemy za nich o wszystkim. – Proszę bardzo! – Kochanka męża podniosła swój kieliszek. – Wypijmy za nas, cieszę się, że się rozumiemy. Daria uroczyście podniosła kieliszek. I powiedziała: – Zdrowie! Jeszcze tylko kilka kwestii. Wiesz, mamy syna i córkę, osiem i dwanaście lat. Igor jest normalnym ojcem. Nie idealnym, ale stara się. Jako mąż też jest w porządku. Nie mogę nazwać się szalenie szczęśliwą, ale żyjemy swoim życiem. Już czternaście lat. Jeździmy nad morze. Miłość? Do diabła z miłością. Rodzina jest ważniejsza od miłości. A moja decyzja jest bardzo prosta: – Igor zostanie ze mną. Z nami. A jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie zobaczyć albo – nie daj Boże – nasze dzieci… Albo jeśli odważysz się powiedzieć Igorowi o naszej rozmowie – wierz mi, będziesz bardzo żałować. Nie zaznasz spokoju, wiesz, jakie my kobiety jesteśmy straszne, kiedy chronimy swoje? Wilczyce, furiatki i czarownice! To jest mój toast! Daria gwałtownie stuknęła swoją szklanką o podłogę. Jej rozmówczyni krzyknęła z zaskoczenia. Wszyscy się odwrócili. Daria spokojnie szła do wyjścia, odłamki szkła chrzęściły jej pod butami. Wyszła na zewnątrz. Uśmiechnęła się, a przechodnie patrzyli przerażeni na ten uśmiech. - To się stało na moim własnym weselu - mówi Patryk. - Wcześniej właściwie jej nie widywałem. Wydawała mi się dość oschła i taka poważna. Dopiero podczas wesela poznałem ją tak naprawdę. Poczułem się wtedy jak nigdy. Do dziś nie mogę zapomnieć tego wieczoru, ale właśnie ze względu na nią. Patryk zna swoją żonę od czterech lat. Za jej namową małżeństwem są od roku. Od tego też czasu Patryk czuje, że poślubił nie tę kobietę, co powinien. Wciąż myśli o siostrze swojej żony. Natasza z kolei jest mężatką od trzech lat. Jednak to nie męża darzy miłością. Od dziesięciu lat kocha innego mężczyznę. Z wzajemnością. Prawdziwą miłością Marty jest wspólnik w pracy i przyjaciel jej partnera. Żaden z nich niczego się nie domyśla. Ona sama nie jest w stanie nic zrobić. Czeka, aż jej uczucie wygaśnie. Na własnym weselu zrozumiał, że jej nie kocha Po ślubie Patryk (24 lata) i jego świeżo upieczona małżonka, jako młoda i studiująca jeszcze para, otrzymali propozycję wspólnego zamieszkania z siostrą jego żony. Chętnie na nią przystali, bo od trzech lat pomieszkiwali w wynajmowanych kwaterach, a często podróżująca siostra gwarantowała im wygodę przez większą część miesiąca. Sytuacja jednak mocno się skomplikowała, bo Patryk... zakochał się w siostrze własnej żony. Kiedy zrozumiał, że poślubił nie tę kobietę, którą powinien? - Wiem, że to wyda się straszne, ale to się zaczęło na moim własnym weselu – wspomina. – Wcześniej właściwie jej nie widywałem. Z racji pracy wciąż jest poza domem. Zwykle zamieniałem z nią kilka słów podczas krótkich wizyt, gdzieś przelotnie. Wydawała mi się dość oschła i taka poważna. Dopiero podczas wesela poznałem ją tak naprawdę. Długo wtedy rozmawialiśmy, oczywiście głównie o mnie i jej siostrze. Ale poczułem się wtedy jak nigdy. Do dziś nie mogę zapomnieć tego wieczoru, ale właśnie ze względu na nią. Patryk widuje swoją prawdziwą miłość kilka razy w miesiącu. Nie wie, jak się wtedy zachować. Wiedząc o tym, że przyjedzie, zastanawia się, czy dobrze wygląda. Wie, jaką lubi muzykę, więc obmyśla plan, czego będzie słuchać w tym czasie, aby przyszła, usiadła na sofie i porozmawiała z nim. - Po spotkaniach z nią długo nie mogę się pozbierać – wyznaje. – Jest inteligentna, piękna, sporo podróżuje i poznaje ciekawych ludzi. Moja żona jest przy niej jak dziecko. Już dawno przestała mi imponować. Nie sądzę też, by zauważyła, że coś jest nie tak. Jest zbyt zajęta nauką, pracą i imprezami. A nawet gdyby coś podejrzewała, to co może mi zarzucić? Niczego między mną a jej siostrą nie ma i nie sądzę, by kiedykolwiek było, choć bardzo bym tego chciał. "Nie tęsknię za żoną" Patryk uważa, że byłoby mu o wiele łatwiej, gdyby się wyprowadził. Ale wcale tego nie chce. Nie wyobraża sobie mieszkania z żoną, bez czekania na powroty jej siostry. - Najgorsze jest to, że zupełnie nieświadomie to właśnie ona otworzyła mi oczy na to, że nie chcę spędzić reszty życia z najbliższą jej osobą. Owszem, żona podoba mi się, dogadujemy się, ale nie ma między nami żadnej chemii, nie ma "tego czegoś", co powoduje, że za nią tęsknię. Czy uczucie do tej drugiej kobiety może być zwykłym zauroczeniem? - Wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Gdyby tak było, czułbym jedynie fizyczną fascynację tą kobietą. A ja myślę o niej cały czas, chcę być przy niej, słuchać jej głosu. Nie ma chwili, bym nie zastanawiał się, co teraz robi, gdzie jest, z kim rozmawia. I martwię się o nią bardziej niż o własną żonę i naprawdę źle się z tym czuję – kończy Patryk. Sam nie wie, dlaczego tak wcześnie zdecydował się na ślub. Żona jest jego pierwszą miłością, pierwszym poważnym związkiem. To jej bardzo zależało - zgodził się, myśląc, że i tak nie spotka już nikogo, z kim byłoby mu po prostu dobrze. Nikomu z bliskich nie powiedział o swojej pomyłce. "Gdybyśmy byli razem, szybko byśmy się rozstali" - Czy z mężem byłam kiedyś szczęśliwa? – zastanawia się Natasza (34 lata). – Raczej tak, ale sytuacja się zmieniła, kiedy dzień moich urodzin przesiedział przed komputerem. Codzienność? Chyba nie ma czegoś takiego. Wracam do domu, a mąż siedzi przed laptopem, więc mnie nie pozostaje nic innego, jak zrobić to samo. Natasza przyznaje, że znajomość z tym drugim mężczyzną od samego początku nie była zwykłą znajomością. Choć oboje próbowali przejść na stopę przyjacielską, udawało im się to tylko na jakiś czas. Potem ich uczucie, które tak naprawdę nigdy nie wygasło, zawsze powracało. Tę drugą kobietę spotkała tylko raz, dawno temu, gdy nie była jeszcze żoną jej ukochanego. Potem ich kontakt na pewien czas się urwał – zanim znów się spotkali, był już żonaty. Czy chcą i myślą o tym, by być kiedyś razem? – To niemożliwe, żadne z nas nie wystąpi z taką propozycją – zaprzecza Natasza. – Ja bym nie potrafiła zaufać, że nie będę kolejną zdradzaną żoną. Za dobrze znam tego drugiego mężczyznę. Jeśli raz zdradził - zdradzi po raz kolejny, choćbym była miłością jego życia, a tak ponoć jest. Poza tym różnimy się od siebie, choć wydaje mi się, że mówienie "nie wytrzymalibyśmy ze sobą" jest raczej chęcią utwierdzenia się w tym przekonaniu. Oboje zdają sobie sprawę z tego, że gdyby byli razem, szybko by się rozstali. Dotychczasowe doświadczenia i upodobania nadwyrężyłyby ich zdaniem tę relację. Żyjąc oddzielnie, nie muszą się na siebie złościć o źle odłożoną książkę czy ślady po kawie w źle umytym kubku. "Przy nim czuję się bezpieczna" Dlaczego więc, skoro oboje otwarcie przyznają, że nie widzą przyszłości dla tego związku, Natasza kontynuuje znajomość? - Przede wszystkim potrafi mnie wysłuchać – mówi. – Jak mam jakiś problem, to wiem, że mogę do niego zadzwonić i najzwyczajniej w świecie wygadać się. Nie będzie mnie oceniał, nie będzie komentował, po prostu mnie wysłucha. Przy nim czuję się bezpieczna. Jego towarzystwo odrywa mnie od brutalnej rzeczywistości, jaka mnie w tej chwili otacza. Daje mi coś, czego nikt nigdy mi nie dał... Natasza nie myśli o tym, jak długo jeszcze potrwa jej układ. Cieszy się z każdej spędzonej we dwoje chwili. Jak twierdzi, bierze tyle, ile jest jej dane. Nie liczy i nie prosi o nic więcej, bo uważa, że zawsze można nie mieć niczego. Kilka osób zna jej sytuację. - Nie było zaskoczenia, imię tego drugiego pojawia się w domu od kilku lat – mówi. – I od samego początku było wiadomo, jakie są nasze relacje. Od nikogo nie otrzymałam żadnej rady, bo wszyscy doskonale wiedzą, że i tak postawię na swoim. "Wolę być kochanką niż żoną" - To nie jest tylko seks ani chęć podniesienia adrenaliny tajemnymi spotkaniami z kochanką – zapewnia Natasza. – Wiem, że gdybym teraz od niego odeszła, to złamałabym mu serce, tak jak on złamałby moje. Choć w jego przypadku to nieuniknione. W końcu kiedyś pojawi się dziecko, a wtedy jego świat się zmieni i boję się, że wtedy dla mnie nie będzie w nim już miejsca. Temat dziecka po prostu przeraża Nataszę. Uważa, że gdy pojawi się na świecie, jego uczucie do niej skończy się. - Znam niejednego twardziela, który zmiękł w chwili, kiedy wziął swoje dziecko na ręce - mówi. - Myślę, że jego uczucie najzwyczajniej w świecie wygaśnie. Choć on zarzeka się, że nikt i nic nie zmieni jego uczuć do mnie i że zawsze będzie dla mnie miał czas. Czas pokaże. Ja gdzieś w głębi mam nadzieję, że te słowa nie były rzucane na wiatr. Były chwile, gdy Natasza całkowicie znikała z życia tego drugiego mężczyzny. Nie widywali się i nie słyszeli czasem nawet kilka miesięcy. Ale za każdym razem wystarczył jeden telefon, jedno spotkanie, by znów wpadli sobie w ramiona. "Wolę być kochanką niż żoną" - tak Natasza napisała na swoim blogu, bo – jak twierdzi – woli zdradzać, niż być tą zdradzaną. Przyznaje jednak, że są dni, gdy czuje się wyjątkowo samotna i chciałaby, by ten drugi mężczyzna był przy niej, przytulił ją, wziął na spacer, do kina – gdziekolwiek, gdzie mogliby być razem. - Czasem zazdroszczę tej żonie, która może ma go w innym pokoju, ale go ma – wyznaje. Co z wyrzutami sumienia, koniecznością ukrywania się i ciągłego rozmijania z prawdą? Czy z czasem udawanie staje się łatwiejsze? - Do skrywania tajemnicy można się po prostu przyzwyczaić, jak do wielu innych spraw. Poza tym, wracając do domu, raczej staramy się o sobie nie myśleć... To tak, jakby zakładać inną maskę. "Jestem szcześliwsza po śmierci męża" "Marzę, aby to uczucie wygasło" Prawdziwą miłością Marty (31 lat) jest wspólnik w pracy i przyjaciel jej partnera. Zna go od kilku lat, często się spotykają, mają wiele wspólnych spraw, często razem spędzają urlop, wychodzą na miasto. Dziś jej prawdziwa miłość deklaruje, że chce być singlem, ale Marta wie o kilku jego byłych partnerkach – z jedną z nich byli nawet wspólnie za granicą. Dla niej to było bardzo bolesne doświadczenie. - On niczego się nie domyśla, przynajmniej tak mi się wydaje – uważa Marta. – Z moim chłopakiem tworzymy szczęśliwy obrazek poukładanej i rozumiejącej się pary. Poza tym to przyjaciele jeszcze z dzieciństwa. Nawet gdyby się czegoś domyślał, lojalność nie pozwoliłabym mu na żaden ruch wobec mnie i mam tego świadomość. Marta i jej chłopak są przeciwnikami małżeństwa, mieszkają wspólnie w jego mieszkaniu od pięciu lat. Ona prowadzi rachunki w jego firmie, ale jak twierdzi, nie musiałaby pracować, gdyby nie chciała. Chce, bo to przede wszystkim szansa na widywanie tego, którego skrycie kocha. Nie widzi jednak żadnej szansy na to, by w jakikolwiek sposób dać mu do zrozumienia, że coś do niego czuje. Tylko raz, kiedy za dużo wypiła podczas sylwestra, odważyła się wyznać to, co czuje. Pamięta tylko to, że po północy, tuż po fajerwerkach, zostali we dwoje na zewnątrz. Reszta gości wróciła do zabawy. Marta, czując szumiące w głowie bąbelki, mówiła o tym, jakim - według niej - jest wspaniałym mężczyzną, że od dawna myśli o nim nie jak o przyjacielu a kochanku. Pamięta, że słuchał jej w milczeniu, nie przerywając ani na chwilę. Pamięta też jego śmiech i słowa, jakimi zakończył tę krótką chwilę szczerości z jej strony: kochanie, chyba cię jeszcze takiej pijanej nie widziałem, lepiej wróćmy do środka i zatańczmy. Do rozmowy oczywiście nigdy nie wrócili, a dziś nie jest nawet pewna, czy on w ogóle ją pamięta. - Mam nadzieję, że nie - to by zbyt wiele skomplikowało – uważa. – Nawet, gdybym jakimś cudem zdobyła się na taką szczerą, prawdziwą rozmowę albo dała mu jakiś znak, że to z nim chciałabym zasypiać i przy nim budzić się - co on miałby z tym zrobić? Myślę, że takie wyznanie wyrządziłoby więcej szkód, niż przyniosło pożytku. Mój chłopak na pewno niczego się nie domyśla, umiem stwarzać pozory. Jestem z nim szczęśliwa na swój sposób i nie odejdę od niego, bo zbyt wiele łączy nas spraw, zbyt wiele zobowiązań. Czekam tylko na to, aby uczucie do tego drugiego mężczyzny kiedyś wygasło… "Gdy wszyscy śpią, marzę o nim" Historii – takich jak Nataszy, Patryka i Marty – jest wiele. Każda nieco inna, ale łączy je wspólny czynnik – wszyscy żyją u boku człowieka, którego tak naprawdę nie kochają. - Małżeństwo z 24-letnim stażem i stało się, zakochałam się, z wzajemnością – pisze internautka. – To trwa od 6 lat, to prawdziwa miłość, o której mąż wie, ale nie umiemy podjąć decyzji o rozstaniu. Czasami trudno jest przewidzieć, co los dla nas pisze. Nigdy nie wiadomo, co będzie w przyszłości, więc należy brać z pokorą, co los nam zsyła tu i teraz. Umieć to docenić, a nie żyć całe wieki iluzją i marzeniami - prawdopodobnie nigdy niespełnionymi. Może się okazać, że chwila, która właśnie trwa, jest najpiękniejszą z naszych chwil. - Nigdy niczego bardziej nie pragnęłam, niż znaleźć się w jego ramionach – pisze kolejna forumowiczka. - Nie znałam wcześniej uczucia, by pragnąć tak bardzo - do bólu. Oboje mamy rodziny i nasz związek nie mógłby się skończyć happy endem. Chociaż przepłakałam z tęsknoty za nim już niejedną noc, to nie żałuję ani sekundy, kiedy byłam blisko niego. Kocham go i zrobiłabym dla niego wszystko, ale on się o tym nie dowie. Moja rodzina w pewnym sensie skorzystała z tej zdrady. Swoim dzieciom z powodu wyrzutów sumienia zaczęłam poświęcać więcej czasu. Mąż też jest zadowolony. Jestem zadbana, uśmiechnięta i szczęśliwa. I on pewnie myśli, że to jego zasługa. I niech tak myśli. Tylko nocami, gdy wszyscy śpią, marzę o nim ze łzami w oczach i czekam na jakąkolwiek wiadomość od niego. - Między nami do niczego nie doszło... i bardzo tego żałuję – wyznaje kolejna osoba. – Gdybym mogła cofnąć czas. Szlocham po nocach, żeby rodzina nie zauważyła, że coś się dzieje, żeby uniknąć głupich pytań. I tak życie toczy się dalej, ja bez niego, on beze mnie. Trwa już 10 lat. UWAGA! KONKURS! Zostańcie Superparą - wygrajcie romantyczny weekend w bajkowym pałacu i profesjonalną sesję zdjęciową! Razem, ale obok siebie Każdy związek ma swoją dynamikę i każdy przechodzi charakterystyczne etapy. Zwykle zaczyna się romantycznie, pięknie i namiętnie. Na początku partnerzy są przekonani, że nic i nikt ich nie rozdzieli, że świat należy do nich, że nie ma takiego drugiego związku jak ich. Jest mnóstwo rozmów, szczerych wyznań, czułości. Zakochani patrzą na siebie, nie dostrzegając swoich niedoskonałości, akceptując każdą wadę. Później intensywność relacji nieco spada, związek przechodzi w kolejne fazy… Tylko od obojga partnerów zależy, jaki będą miały przebieg i jak będą przez nich rozumiane. Jak twierdzi psycholog Maria Rotkiel, ekspertka serwisu najbardziej zagrażającą związkowi sytuacją jest ta, gdy wchodzi on w fazę tzw. pustego związku, a więc takiego, w którym jedynym jego spoiwem są wspólne obowiązki, a po bliskości i namiętności pozostają jedynie wspomnienia. - Para żyje razem, ale tak naprawdę obok siebie – mówi psycholog. – Wiele osób nie ma odwagi odejść z takiego związku, ale rozpad takiej relacji jest na ogół kwestią czasu. Oczywiście nie każdy związek musi przechodzić takie etapy - wspólna praca partnerów i zastanawianie się nad związkiem może podtrzymać intymność i zaangażowanie oraz głęboko przeżywane emocje. Jednak pozostawienie związku naturalnemu biegowi, tak, by "sam się dział", doprowadzi do śmierci relacji. Jeśli partnerzy zorientują się na etapie związku pustego, że się od siebie oddalili, na ogół jest już zbyt późno na odnowienie więzi. Często partnerzy zaczynają skrycie marzyć o nowej relacji - takiej, w której znowu będą mogli przeżywać silne uczucia i bliskość. Być może właśnie tak jest w przypadku Nataszy, Patryka, Marty i wszystkich tych, którzy od lat trwają w związkach pozbawionych miłości i namiętności. Czy ich partnerzy naprawdę nie dostrzegają problemu? A może tak samo jak oni, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich relacja od dawna pozostawia wiele do życzenia. Być może czują się w tym związku równie samotni i odepchnięci? I być może tak samo jak oni nie potrafią zdobyć się na szczerą rozmowę o swoich uczuciach, pozostawiając los ich związku biegowi wydarzeń... Naszą ekspertką jest Maria Rotkiel, psychoterapeutka par z Pracowni Poznawczo - Behawioralnej, opiekun merytoryczny serwisu Serwis wyraża zgodę na udostępnienie tego artykułu na stronach innych serwisów internetowych. Warunkiem opublikowania artykułu jest umieszczenie w jego sąsiedztwie następującej informacji: "Artykuł pochodzi z serwisu oraz przekierowania na stronę: Treść artykułu należy skopiować w całości, podając autora i nie zmieniając jego treści merytorycznej. Źródło: Słysząc słowo "kochanka", zwykle mamy przed oczami "tą trzecią", czyli kobietę, która pojawia się w życiu mężczyzny będącego już w związku. Kochanki przedstawiane są zwykle w negatywnym świetle, jako te, które zabierają mężów i niszczą rodziny. Co składania mężczyzn do tego, by mieć kochankę? Dlaczego kochanki decydują się nimi zostać? Dawniej słowem "kochanka" określano ukochaną kobietę. Słowa tego używano więc w kontekście narzeczonych, oblubienic, umiłowanych, wybranek serca. Współcześnie, zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego, kochanka to "kobieta utrzymująca stosunki seksualne bez wchodzenia w otwarty związek". I właśnie głównie z punktu widzenia relacji seksualnych mówimy dziś o kochankach. Liczba kochanek rośnie Aż 28 proc. Polaków przyznało, że nie dochowało wierności swojej partnerce*. Co więcej, okazuje się, że statystyczny Polak wydaje na utrzymanie swojej kochanki ok. 720 zł. To oznacza, że fakt posiadania kochanki niesie za sobą także szereg konsekwencji finansowych, które – jak widać – specjalnie nie odstraszają zdradzających. Już w 2010 r. prof. Izdebski alarmował, że liczba zdrad w Polsce dramatycznie rośnie. O ile jeszcze pięć lat wcześniej na skok w bok zdecydowało się ok. 30 proc. mężczyzn, o tyle pięć lat później przyznało się do niego prawie 60 proc. panów. - To głównie sprawa przemian w obyczajowości, stylu życia, mniej skrępowanego podejścia do seksu – komentował wtedy prof. Izdebski. "Mam kochankę" Wyszukiwarka Google pokazuje na powyższą frazę 426 tysięcy wyników. Wśród nich tysiące wątków zatytułowanych, "dlaczego mam kochankę", "kochanka chce, żebym odszedł od żony", "kogo wybrać – żonę czy kochankę?" Mężczyźni, uwikłani w miłosne trójkąty szukają tam porad, ale często po prostu piszą, żeby się pochwalić. - Moja kochanka, mężatka dzisiaj ma 42 lata, ja 67 – pisze na jednym z forów mężczyzna o nicku ~Charles. - Jesteśmy razem od 10 lat. I mimo moich usilnych starań, nic nie wskazuje na koniec naszej bajki. Początkowo spotykaliśmy się dla seksu, ale szybko nasz związek został zmieniony na uczuciowy z jej strony. Nie wiem, jak bez uszczerbku wyjść z tego związku, bo sam też ją kocham. Dla jasności dodam, że kocham także swoją żonę i nie zostawię jej nigdy. Niezły bajzel mam… Moje życie to temat na kilka bestsellerów. - Miałem parę kochanek – przyznaje kolejny o nicku ham. – Zwykle spotykam się z mężatkami, bo bezpieczniej. Uważam że warto mieć swoje życie i swoje potrzeby. A jeśli nie zaspokaja ich żona, to znaleźć sobie kogoś, kto zaspokaja. Bez umoralniania i takich bzdur. Żyjemy albo dla siebie i spełniamy siebie, albo dla kogoś i jesteśmy niewolnikiem. "Jestem kochanką" Nie brakuje jednak głosów kobiet będących kochankami. Wiele z nich szuka porad, o tym, jak nakłonić ukochanego do opuszczenia żony czy jak uporać się po rozstaniu z kochankiem. Są i takie, które – podobnie jak panowie – chętnie opowiadają o swojej relacji jako kochanki i nie mają w związku z tym żadnych wyrzutów sumienia. - Mieszkam w Anglii, mam 26 lat i 43-letniego kochanka, Anglika, spotykamy się oczywiście w wielkiej tajemnicy – przyznaje jedna z kobiet na forum pod tekstem "Młode kochanki, czyli kryzys wieku średniego". – Nie jest żonaty, ma tylko partnerkę, nie są nawet zaręczeni. Seks jest rewelacyjny, bardzo dobrze się rozumiemy, dużo rozmawiamy. Jest szalenie zadbany, ja zresztą też. Nie ma tu miłości, po prostu fajnie spędzamy czas. - Byłam kochanką ponad dwa lata – wyznaje z kolei Olga. – W tym czasie wiele razy się rozstawaliśmy, lecz zawsze było to silniejsze od nas... Musieliśmy przejść wiele zawirowań, mieliśmy wzloty i upadki, piękne, magiczne chwile i wypłakane morze łez. Moja prawdziwa miłość, na zawsze... Od ponad roku nie jesteśmy razem, choć czasem dostaję SMS "Pamiętaj, że Cię Kocham". "Mój mąż ma kochankę" Żony to trzecia grupa osób, które są uwikłane w "układ" z kochanką. Żony często do końca pozostają nieświadome całej sytuacji, a te, które poznają prawdę, zderzają się z trudną rzeczywistością i wieloma wątpliwościami, co dalej z ich związkiem. - Dowiedziałam się, że mój partner, z którym jestem 9 lat, miał romans z koleżanką z pracy – pisze na forum Sympatii zdradzona. – Trwało to cztery miesiące. Dowiedziałam się o tym telefonicznie od tej larwy męża. Przeżyłam szok! Do dziś nie mogę do siebie dojść. Mamy wspaniałego synka, ma 6 lat (…) Partnera wyrzuciłam z domu. Proszę was, doradźcie, co mam zrobić? Wybaczyć? Wciąż go bardzo kocham, ale ciągle myślę o tym, co zrobił. Zdradzane żony często z takiej relacji wychodzą zwycięsko i na nowo układają sobie życie… - Bardzo kochałam mojego męża – pisze była żona. – Nie chciałam zostać sama. Byłam gotowa wybaczyć mu zdradę. Przeżyliśmy razem 24 lata. Huśtawka pomiędzy mną (50 lat) a nią (30 lat) trwała prawie dwa lata. Był taki biedny, rozdarty, miotał się, nie potrafił podjąć decyzji. Któregoś dnia po prostu spakowałam jego manatki i wywaliłam na korytarz. Potem było strasznie: rozpacz, samotność, niepewność, czy sobie poradzę. W następnej kolejności euforia z powodu odzyskanej wolności, bieganie po klubach, zabawa i robienie tego wszystkiego, czego nie robiłam przez 24 lata małżeństwa. Teraz jestem w szczęśliwym związku z facetem, który jest kompletnym przeciwieństwem mojego eksmęża. Pojawienie się na horyzoncie kochanki zawsze jest podwójnym sprawdzianem. Po pierwsze – dla relacji zdradzającego męża i zdradzającej żony i po drugie – dla relacji zdradzającego męża i jego kochanki. Pewne jest to, że w życiu całej trójki historia pozostawi swój trwały ślad i każde z nich wykorzysta ją na swój sposób. *Wynik badania IPSOS z 2015 r. Źródło:

jestem kochanką jak odejść